Czas...
Niestety pojęcie terminowości jest jakąś abstrakcją w budownictwie... Niestety u nas od wylania fundamentu kompletnie nic się nie wydarzyło, poziom irytacji osiągnął zenitu! Już tłumaczenia firmy mnie guzik obchodzą, ale sprawia mi to frajdę jak się "pocą", po spotkaniu termin zakończenia prac ustalono na 31.12.2017, szef położył głowę, ale jestem bardziej niż pewna,że ją straci. Trwa jeszcze przepychanka dotycząca wypełnienia ścian - mamy w umowie pianę PUR a chcą koniecznie położyć wełnę, bo podobno im piana wypycha ściany... no cóż po konsultacjach i kontakcie z producentem piany jest to tylko ich nieumiejętność użycia tej technologii, więc albo wezmą wykonawcę z zewnątrz, albo zrobi to tak jak nasz inspektor kładzie na innych budowach.
Poza tym wszystko co dotyczy budynku z zewnątrz mamy ustalone - okna, drzwi, brama, rolety, tynki, klinkiery, drewno... no wszystko także nie będzie później, że nie było i nie będzie bo już wiedzą co mają zamawiać :)
Budowa miała być szybka więc od początku byłam na odpowiedniej dawce adrenaliny i chciało mi się chodzić po sklepach i grzebać w internecie jakie panele, jaka glazura itd. teraz się przejdę, ale bez entuzjazmu... już mi się nie spieszy...